Nowe władze Forum Młodych Ludowców Powiatu Kieleckiego
4 kwietnia 2017
Turystyka wiejska w najlepszym wydaniu przez weekend na Agrotravel
7 kwietnia 2017

W obronie demokracji – przemówienie profesora Stefana Pastuszki

27 lutego br. odbyła się w Sejmie konferencja naukowa pt. „W obronie  demokracji. Polskie wybory parlamentarne  1930-1947”. Organizatorami jej był Klub Parlamentarny PSL oraz Muzeum Historii Polskiego Ruchu Ludowego i Ludowe Towarzystwo Naukowo-Kulturalne. Jednym z prelegentów był prof. Stefan Józef Pastuszka, który wygłosił referat pt. „Dekompozycja ustrojowa – konstytucja kwietniowa a wybory parlamentarne w 1935 r”.

 

Geneza konstytucji kwietniowej

Obóz piłsudczykowski uważał za konieczne uchwalenie nowej konstytucji, która utrwaliłaby jego  władzę. Działania w tym zakresie podjął Bezpartyjny Blok Współpracy z Rządem, który jednak pomimo nacisków administracyjnych nie zdobył niezbędnej liczby mandatów do zmiany konstytucji, bo zaledwie 122 fotele poselskie. Pozycja BBWR w Sejmie  nie dała możliwości stworzenia koalicji  zdolnej zapewnić jednolity program prac ustawodawczych i poparcia dla rządu.

Marszałek Piłsudski traktował konstytucję instrumentalnie. Sprawę jej rewizji uznał za wazki oręż walki politycznej. Wydaje się możliwe, że nie czytał projektu konstytucji opracowanego przez BBWR.  Sądził, że  w Sejmie II kadencji nie ma szans na dokonanie zmian w konstytucji, dlatego należy opracować nie projekt zmian,  lecz projekt nowej konstytucji. Dlatego chciał wykorzystać aspekt propagandowy, mówił  o potrzebie traktowania konstytucji „ sposób bardziej wesoły”. Chodziło mu o jej skompromitowanie, ośmieszenie, wytworzenie  w opinii publicznej jej  negatywnego stereotypu.  Mówiąc o niej używał określenia „konstytua” jako przeciwstawienie  ukutemu przez siebie terminowi „prostytua”. „ Czynił to świadomie i konsekwentnie, usiłuj.ac przez ów niewybredny kalambur wytworzyć stereotyp negatywny. W tym aspekcie program pozytywny był sprawa   drugorzędną i dlatego Piłsudski deprecjonował sens dyskusji merytorycznych mówiąc o nie robiącym wrażenia mędrkowaniu”.

Profesor Stefan Józef Pastuszka. Fot. Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji

BBWR za zgodą Marszałka Piłsudskiego przystąpił do prac nad projektem zmian konstytucji. Wniósł go do Sejmu w lutym 1929 r.  Symptomatycznej jest, że przygotowano go w tajemnicy nawet przed posłami i senatorami BBWR. Wieczorem w przededniu skierowania  projektu konstytucji do Sejmu marszałek Sejmu  wezwał na godz. 18-tą na naradę członków komisji konstytucyjnej i prezydium Bloku, na którym  projekt został odczytany. Dyskutowano do czwartej nad ranem i cały projekt został przyjęty bez zmian.
Projekt konstytucji BBWR znosił monteskiuszowską zasadę podziału władz wprowadzając określenie, że „Najwyższym przedstawicielem  władzy w Państwie Polskim jest Prezydent Rzeczy[pospolitej wybierany na siedem lat spośród dwóch kandydatów.” Jednego kandydata wskazywał ustępujący prezydent, drugiego – Zgromadzenie Narodowe. Wzmocnione zostały znacznie uprawnienia prezydenta, natomiast ograniczone zostały uprawnienia Sejmu. Wniosek o wotum nieufności dla rządu lub ministra wymagał 111 podpisów, mógł być poddany pod obrady dopiero po siedmiu dniach od  zgłoszenia i musiał uzyskać co najmniej 223 głosy. Wówczas dopiero prezydent dymisjonował rząd lub ministra albo rozwiązywał Sejm. Projekt zwiększał także  liczbę podpisów wymaganych pod wnioskami poselskimi z 15 do 74.

Trybunał Stanu mógł na wniosek ministra sprawiedliwości pozbawić posła mandatu. Senat miał liczyć 150 senatorów, w tym 50 mianowanych przez prezydenta. Skrócono termin uchwalenia budżetu  z 5 do 4 miesięcy, uprawniono prezydenta do  odraczania sesji sejmowej nie o 30, a 60 dni, przy równoczesnym prowadzeniu przepisu, że zamkniecie sesji powoduje wygaśniecie nie ukończonych prac,  a więc nie załatwionych przedłożeń rządowych, wniosków poselskich i interpelacji.

Projekt nie miał na celu jedynie doraźnych rozwiązań ( wzmocnienia władzy pułkowników), ale tworzono pewien model ustrojowy.

Wywołał zdecydowany sprzeciw całej antysanacyjnej opozycji. Odrzuciły go wszystkie ugrupowania od komunistów po endecję, choć z różnych przyczyn. 4 marca tego roku Komisja Porozumiewawcza  dla Obrony Republiki rozdział Kościoła od państwa, uznanie praw mniejszości narodowych, zwiększenie  uprawnień Sejmu.. Był on nie do przyjęcia zarówno dla BBRW, jak i pozostałej części opozycji.

Celem debaty konstytucyjnej była dezintegracja opozycji, ponieważ  ujawniał różnice programowe, oraz integracja obozu władzy i jej zwolenników. Bowiem BBWR był wewnętrznie niejednolity, co ograniczało jego możliwości działania.

Jesienią 1930 r. przeprowadzone zostały wybory, zwane brzeskimi. Odbyły się one w atmosferze silnego nacisku administracji państwowej, jawnych niekiedy fałszerstw, inspirowania secesji w łonie partii opozycyjnych. Przyniosły one w efekcie  większość obozu rządzącego w obu izbach. BBWR zdobył w Sejmie 247 mandatów, a w Senacie 31,7%. Większość ta nie wystarczała jednak do legalnego przeprowadzenie zmiany konstytucji zgodnych z potrzebami sanacji, co stanowiło główny, deklarowany od 1928 r.  cel polityczny sanacji.

Sposób przeprowadzenia wyborów  w  1930 r., „wytwarzał w szerokich warstwach przekonanie, że parlament przestał odzwierciedlać ich istotne potrzeby i interesy”. (…) Sejm przestał być samodzielnym czynnikiem politycznym.” (…) W tych warunkach społeczeństwo coraz mniej okazywało zainteresowania dla Sejmu. Punkt ciężkości życia politycznego, punkt,  w którym krzyżowały się najważniejsze zagadnienia i interesy, przerzucił się do samego społeczeństwa. Społeczeństwo przestawało wierzyć w możliwość osiągnięcia czegoś na drodze parlamentarnej. I przejmowało bezpośrednio ciężar walki i soje  prawa i potrzeby”.

Rządzący obóz nie licząc się zupełnie ze stanowiskiem opozycji, wprowadzał bądź w trybie ustaw, bądź licznych  rozporządzeń prezydenta z mocą ustawy szereg aktów prawnych, wśród nich  ograniczenie praw obywatelskich, uprawnień socjalnych mas pracujących. W okresie pięcioletniej kadencji Sejm ten odbył 147 posiedzeń, a Senat 94. Uchwalono 399 ustaw i ratyfikowano 159 umów międzynarodowych. Czterokrotnie Sejm i Senat  zrezygnowały ze swoich uprawnień, przyznając organom wykonawczym pełnomocnictwa ustawodawcze. W ich ramach wydano 254 rozporządzenia prezydenta z mocą ustawy, m. in.: prawo o stowarzyszeniach, ustrój adwokatury, organizację sądownictwa doraźnego, kodeks postępowania cywilnego, kodeks handlowy.
Koncepcja konstytucji przygotowywana była w gronie zaufanych współpracowników Komendanta. W dniach 20 -21 czerwca 1932 r.  odbyła się w mieszkaniu Sławka konferencja na temat zmiany konstytucji. Ze strony rządu uczestniczyli w niej: Aleksander Prystor, Władysław Zawadzki, Bronisław Pieracki, Janusz Jędrzejewicz, Leon Kozłowski, Jan Piłsudski; ze strony wojska: Śmigły i Bolesław Wieniawa -Długoszowski, ze strony BBWR: Walery  Sławek, Stanisław Car, Wacław Makowski, Mikołaj Dolanowski, Krzysztof Siedlecki; oprócz tego: Matuszewski, Bogusław  Miedziński, Wojciech Stpiczyński, Adam Skwarczyński. Debata dotyczyła wyboru prezydenta RP. Ścierały się dwie koncepcje: pierwsza przewidywała, że wybór powinien zostać dokonany przez elitę;  druga opowiadała się za ograniczonym plebiscytem. Godna uwagi jest następujące spostrzeżenie Świtalskiego: „Zwolenników czystego plebiscytu był mało. Wprost przeciwnie, w całym tym zespole czuć było zarówno niechęć do odwoływania się do opinii, jak im lekceważenie <<woli narodu>>.”

Jesienią 1933r. Car i Bohdan Podoski na wniosek W. Sławka opracowali główne zasady projektowanej ustawy zasadniczej w formie 63 tez konstytucyjnych. 14 grudnia  1933 r. przekazane zostały one Klubowi Parlamentarnemu BBWR, a 20 grudnia Sejmowej Komisji Konstytucyjnej, która  obradowała nad nimi 11 stycznia 1934 r. bez udziału opozycji i przyjęła projekt. Dokument ten na wniosek Sławka stał się przedmiotem plenarnej debaty Sejmu w dniu 26 stycznia, przy nieobecności opozycji, która została zaskoczona terminem obrad. Po zreferowaniu przez Cara tez konstytucyjnych, nad którymi odbyła się dyskusja. Zaproponował, by Sejm  po przyjęciu formalnego wniosku o nagłości wziął za podstawę swej uchwały skodyfikowany przez niego projekt ustawy konstytucyjnej. Sławek nie wyraził zgody, ale zaproponował, by uchwalić jako nową konstytucję tezy konstytucyjne będące przedmiotem  obrad Sejmu. Przeciwny był temu marszałek Świtalski, ale przyjął ją jako decyzję większości.

Po podjęciu tej decyzji odbyło się po przerwie posiedzenie Sejmu utrzymywane w tajemnicy przed opozycją, w którym z opozycji uczestniczył tylko Stanisław Stroński.  Car zgłosił wniosek formalny o niezwłoczne przystąpienie do uchwalenia konstytucji, a po jego przyjęciu wniósł  o uchwalenie  nowej ustawy konstytucyjnej w brzmieniu tez konstytucyjnych z niezbędnymi uzupełnieniami, jak dodanie tytułu, kolejnej numeracji artykułów, w które zostaną przeistoczone poszczególne tezy, oraz dodanie końcowego artykułu o terminie wejścia w życie nowej ustawy konstytucyjnej. Przeciw zagłosował jedynie Stanisław Stroński, jedyny przedstawiciel opozycji będący na sali. Zgłosił też po zakończeniu głosowania formalny protest przeciwko trybowi uchwalenia konstytucji. Gdy marszałek oświadczył, że zamyka posiedzenie Sejmu posłowie z klubu BBWR odśpiewali spontanicznie ”Pierwszą Brygadę.”

31 stycznia 1934 r.  Świtalski i Sławek złożyli Piłsudskiemu relację z trybu uchwalenia konstytucji i jej treści. Komendant ustosunkował się w zasadzie negatywnie do tego faktu. Stwierdził, „że dla Ustawy konstytucyjnej uchwalenie jej dowcipem i trikiem nie jest zdrowe i że wobec tego należy ten trik pokryć i zneutralizować przez szczegółową debatę i zmiany w senacie.” Poprawki Senatu należałoby przyjąć w Sejmie. Krytycznie odniósł się do  wprowadzenia do konstytucji Legionu Założonych lansowanego przez Sławka. Część wpływowych pułkowników nie była skłonna uwzględnić sugestii Piłsudskiego. Przeważyło zdanie marszałka Sejmu Świtalskiego argumentującego, „że wycofanie się nasze pod wpływem Komendanta historycznie zrobi dobrze  Ustawie konstytucyjnej, wytwarzając opinię o Komendancie, że jeszcze raz okazał się człowiekiem, który ma umiar w rzeczach i hamuje wszelkie przeholowania.”  Na podjęcie tej decyzji miała wpływ negatywna postawa  Episkopatu Kościoła katolickiego wobec sanacyjnego projektu konstytucji.

Piłsudski opowiedział się 31 stycznia 1934 r. za dotychczasowym wyborem Senatu „w jakichś powszechnych wyborach z pewnymi może ograniczeniami.”  Część piłsudczyków na czele z wpływowym płk. W. Sławkiem stała na gruncie sortowania społeczeństwa na elitę i pozostałych ( gorszych). Ci pierwsi obdarzeni mieli być pełnią praw i przywilejów, tj. „zasłużonych dla Rzeczpospolitej, czytaj władzy. Sławek zaproponował wprowadzenie do konstytucji  Legionu Zadłużonych. Piłsudski nie uważał tego za słuszne, jednak pozostawił wybór swoim podwładnym. Podzielał opinię Świtalskiego, że należy konstruować taki ustrój, w którym by prezydent i rząd „mieli jak najbardziej wolna rękę, a nie stwarza c ciała, które by mogło władzę wykonawczą narażać na trudności i ambarasy.”

Zgodnie z wnioskiem większości Komisji Konstytucyjnej marszałek K. Świtalski przedstawił pod głosowanie  propozycje przyjęcia w całości poprawek Senatu. Za przyjęciem konstytucji w redakcji zaproponowanej przez Senat głosowało 260 posłów, przeciwko 139. Po ogłoszeniu wyników opozycja zgłosiła oświadczenie, że głosowanie jest formalnie nieważne, ponieważ uchwała powinna zapaść większością 2/3 głosów, tj. przynajmniej 266 głosami Świtalski, odpowiadając oświadczył, że ostatnia uchwała zapadła w trybie artykułu 35 konstytucji marcowej.  Argumentacja ta nie da się utrzymać w świetle artykułu 125  określającego tryb zmiany konstytucji.  Ustęp pierwszy tego artykułu brzmi: „Zmiana konstytucji może być uchwalona tylko w obecności co najmniej połowy ustawowej liczby posłów, względnie członków Senatu, większością 2/3 głosów”.

Konstytucja kwietniowa przygotowana była w okresie kryzysu demokracji parlamentarnej i ostrej krytyki zasad jej funkcjonowania. Zjawisko to występowało nie tylko w Polsce, ale także i w innych krajach Europy. W Niemczech, Włoszech panowały totalitarne ustroje faszystowskie. W Związku Radzieckim był totalitarny system dyktatury stalinowskiej. Idee te promieniowały w różnym zakresie i do różnych środowisk w Polsce, co nie było bez znaczenia dla prac nad konstytucją.

Konstytucja kwietniowa , narzucona nardowi w sposób nielegalny, z pogwałceniem konstytucji marcowej, stanowi zaprzeczenie naczelnych zasad liberalno-demokratycznych konstytucji marcowej. Odrzuciła zasadę suwerenności narodu. Charakterystyczne jest to, że ani razu nie użyła słowa „naród”. Posługuje się natomiast terminem „państwo polskie” i „społeczeństwo”. Nowa koncepcja państwa zawarta została w artykule 1. stwierdzającym, że „Państwo polskie jest wspólnym dobrem wszystkich obywateli”.  Oznaczało to odrzucenie koncepcji państwa jako organizacji prawnej narodu i zastąpienie jej pojęciem państwa jako porządku prawnego, a także odmówienie suwerennych praw społeczeństwu.. W myśl artykułu 4. „społeczeństwo jest obiektem działalności politycznej państwa, które nadaje mu kierunek lub normuje jego warunki”. Na czele państwa stawia prezydenta odpowiedzialnego tylko przed Bogiem i historią, podczas gdy w myśl konstytucji marcowej władza zwierzchnia w Rzeczypospolitej należała do narodu( art. 2).  Zerwała z systemem parlamentarno – gabinetowym, a sejm i senat zostały potraktowane na równi z innymi organami państwa.

Całą opozycja uznała konstytucję kwietniową za antydemokratyczną. Piastowcy zakres władzy prezydenta określali słowami, że będzie on mógł mówić „państwo to ja”. W ich imieniu Władysław Kiernik stwierdził,  że projekt BBWR cofa Polskę do czasów jedynowładztwa, monarchii absolutnej, że ta konstytucja „byłaby nieszczęściem dla państwa – niewolą dla ludu”.

Poseł BBWR Tadeusz Hołówko przeciwnikom tego projektu konstytucji zarzucał na posiedzeniu Sejmu w dniu 3 marca 1931 r. , że chcą iść śladami Sicińskiego i uprawiają  liberum veto. Zapewniał Sejm „(…) my wytworzymy tako nastrój w kraju, ze w ten dzień, w którym będzie uchwalona Konstytucja, miliony ludzi w Polsce będzie siedzieć przy radio i słucha naszych rozpraw, tysiączne tłumy na ulicach będą w świątecznym nastroju czekały na rezultat. Minie nasza bieda i nędza, bo minąć musi, ale musi być dana temu pokoleniu możność dokonania tej pracy, o której będzie wiedziało, że ona przetrwa dziatki lat. Kiedyś będą błogosławili to pokolenie, które te fundamenty podłożyło.”

Zaś poseł Stanisław Car przekonywał w tym dniu opozycję:
„W okresie przedmajowym Polska staczała si ę ku wielkiemu niebezpieczeństwu i od tego niebezpieczeństwa uchroniła Polskę rewolucja majowa.Przewrót majowy dokonał się pod hasłem naprawy ustroju Rzeczypospolitej.Parlamentaryzm  z całą jego podbudową ideologiczna odrzucamy. Odrzucając parlamentaryzm nie zwalczajmy parlamentu jako organu władzy państwowej.”
Uchwalony przez sejm projekt konstytucji w dniu 26 stycznia 1934 r. na polecenie Piłsudskiego został przez senat w dniu 16 stycznia 1935 r. poddany kosmetyce, uwzględniającej niektóre postulaty krytyków. Senator Stanisław Rostworowski referując uchwalony w Sejmie projekt konstytucji stwierdził:
„Trzeba było zerwać z fikcją, że ciało wielogłosowe ze swoją przypadkową większością, ze swoim heterogenicznym składem, może stanowić ośrodek edycji i woli w państwie.

Nowa Konstytucja  nie jest konstytucja państwa totalnego. Jest ona zwycięstwem ducha polskiego nad inwazja prądów, które współcześnie zalewają świat.”

Nie sprawdziły się przywidywania tych mówców. Rzeczywistość była ich zaprzeczeniem.
Rataj jako przedstawiciel SL niektóre  Komisji Konstytucyjnej  stwierdził w marcu 1935 r., że w projekcie”   konstytucji przedstawionym przez BBWR „jest dekoracja, ale brak jest szczerości. Połączono w projekcie dwie rzeczy ze sobą sprzeczne, dano pozory demokratyczne i zakryte nimi samowładztwo”. . Prowadzi to jego zdaniem do  niebezpieczeństwa wybuchu konfliktów, gdyż takie idee jak wolność i poczucie sprawiedliwości są nieśmiertelne. Na plenarnym posiedzeniu Sejmu  w marcu 1935 naprawy ustroju rzeczyp r. podważył  tezę, że silny rząd oznacza silne państwo: „Z tą chwilą kiedy kraj, kiedy szerokie masy zidentyfikują rząd z państwem, (…) państwo znajdzie się w wielkim niebezpieczeństwie, bo rząd to są ludzie, a ludzie są cnotliwi i grzeszni, są źli i dobrzy, są głupi i mądrzy, ale państwo jest dobre, państwo jest wieczne i państwo jest mądre.”

Sanacyjną koncepcję konstytucji krytykował także Kościół katolicki, obawiający się podporzadkowania instytucji religijnych państwu, i zeświedczenia państwa. Nie bez znaczenia była tu przynależność  czołowych piłsudczyków i polityków sanacyjnych do masonerii.

 Model sprawowania władzy

W systemie parlamentarnym decyzje polityczne są wypadkową różnych wpływów i powstają na wielu płaszczyznach. Natomiast  w systemie sanacyjnym ilość tych płaszczyzn znacznie się zmniejszyła, a decyzje najważniejsze podejmował Piłsudski. Równocześnie zawężał się coraz bardziej krąg osób mających do niego dostęp. On sam ograniczał ów krąg, który był z kolei ograniczany przez jego otoczenie. „Rzeczywistą pozycję w elicie władzy wyznaczało nie zajmowane stanowisko, ale możliwość osobistego kontaktu z Piłsudskim.” Możliwość osobistego kontaktu z Piłsudskim mieli   Sławek i Prystor, którzy przyjmowani byli zawsze i natychmiast. Bardzo blisko Komendanta był również Świtalski. Na najwyższych szczeblach hierarchii  znajdowali się ci, którzy mieli niegraniczony dostęp do Komendanta, na niższych ci, których komendant wzywał, przy czym częstotliwość wezwań określała ich pozycje na tych szczeblach.

Osobną pozycję zajmowali Mościcki i Bartel. W rzeczywistości  udział Mościckiego w decyzjach politycznych był żaden, a Bartla minimalny, choć miał on niewątpliwy wpływ  na realizację decyzji. Jednak pomimo iż  był kilka razy premierem nie należał do tzw. Zgromadzenia Lokatorów, skupiającego byłych premierów wojskowych, które analizowało najważniejsze sprawy ustrojowe i polityczne.
Piłsudski w miarę upływu czasu, pogarszającego się stanu zdrowia cedował na swych zaufanych współpracowników coraz większy zakres władzy. Powoli zacierał się podział na władzę formalną i rzeczywistą, ponieważ sprawujący władzę rzeczywistą obejmowali najwyższe stanowiska w aparacie państwowym. Podział ten utrzymał się w zasadzie do 1930 r. Rodził on jednak konflikty, bowiem członkowie gabinetu nie zawsze mogli pogodzić się z tym, że niewielki mają wpływ nie tylko na politykę gabinetu, ale nawet na działalność swego resortu. Znaczą trudność w sprawowaniu władzy powodowały zmienne nastroje Komendanta, czasami ezopowy język  i wieloznaczne metafory. Rzadko miał decyzje gotową i mówił jasnym żołnierskim językiem. Ponadto Piłsudski, nawet wobec najbliższych i najbardziej zaufanych współpracowników, nie zwykł ujawniać swych planów.

Po śmierci Marszałka nastąpiła dekompozycja sanacji, (…) władza autorytetu Komendanta pozostawiła w Polsce zjawiska szczątkowe , takie same jak kości odnowę w szkielecie ludzkim”
Wyodrębniły się trzy grupy: zamkowa prezydenta Mościckiego, Walerego Sławka pomazanego przez Piłsudskiego i Rydza Śmigłego. „ To poszukiwanie autorytetu stworzyło tę niemiłą sytuację, w której nasi ludzie z nieufnością odnoszą się do innych, posądzając np. mnie, że jestem zapamiętałym  zwolennikiem Mościckiego”.

Ordynacje wyborcze

Piłsudczycy uznali za niezbędną taka modyfikację  prawa wyborczego, aby   im umożliwiała zwycięstwa  w następnych  wyborach. Dlatego konstytucja kwietniowa wprowadziła czteroprzymiotnikowe prawo wyborcze: powszechne, tajne, równe i bezpośrednie. Nie przewidywała wyborów proporcjonalnych. Określała czynne i bierne prawo wyborcze.  W pozostałych kwestiach odsyłała do ordynacji wyborczej, na którą przesuwała ciężar określenia charakteru wyborów.

Ogólny kształt nowego prawa wyborczego był dziełem głównie Walerego Sławka, który przeforsował swoją  koncepcję wbrew „poważnym wątpliwościom większości współarchitektów  konstytucji kwietniowej”.  Wizję Sławka zrealizowali warszawski adwokat Stanisław Car i sędzia z Wilna Stanisław Podoski. Ich zdaniem proponowana ordynacja wyborcza „odbiera partiom politycznym monopol faktyczny na układanie list kandydatów i przekazuje dokonywanie tej ważnej czynności samemu społeczeństwu.”

Ordynacja wyborcza uchwalona 8 lipca 1935 r. odsunęła partie polityczne od zgłaszania i ustalania list kandydatów na posłów. W myśl art. 32 ustalały je w każdym okręgu wyborczym zgromadzenia okręgowe składające się z:
•    Okręgowego komisarza wyborczego, jako przewodniczącego;
•    Delegatów samorządu terytorialnego wybranych przez:
•    Rady powiatowe wybranych  – po jednym delegacie na 20 000 mieszkańców danego powiatu;
•    Przez rady gminne  – po dwóch delegatów na gminę liczącą ponad 6000 mieszkańców, a po jednym delegacie w pozostałych gminach;
•    Przez rady miejskie – po jednym delegacie na  4000 mieszkańców miasta wydzielonego z powiatowego związku samorządowego, a na 6000 mieszkańców w pozostałych miastach;
c.    Delegatów samorządu gospodarczego i organizacji zawodowych wybranych według określonego klucza:
•    Przez Izbę Rolniczą, Izbę  Przemysłowo-Handlową, Izbę rzemieślniczą, organizacje zawodowe pracowników fizycznych i pracowników umysłowych.
•    W wyborczych liczących ponad 75 000 ludności miejskiej w skład zgromadzenia okręgowego wchodzili ponadto: delegaci Izby lekarskie  ( trzech na okręg), Izby Adwokackiej ( dwóch0, Izby Notarialnej ( jeden) zrzeszeń technicznych ( trzech), organizacji kobiecych ( pięć), szkoły akademickie wielowydziałowe ( trzech),  jednowydziałowe ( jednego).
Ponadto w skład zgromadzenia okręgowego mogli wejść także  delegaci ludności  niezrzeszonej w samorządach i organizacjach społecznych, o ile delegat uzyskał potwierdzone notarialnie poparcie co najmniej 500 wyborców.

Zgromadzenie okręgowe zbierało się w 30. dniu po zarządzeniu wyborów do sejmu celem ustalenia listy kandydatów na posłów. Lista miała zabierać co najmniej  czterech kandydatów. Ustęp 3 art. 39 stwierdzał: „Uchwały zgromadzenia okręgowego, przewidziane ustawą niniejszą, są ważne bez względu na ilość obecnych delegatów.”  Przepis ten dawał duże możliwości manipulacji. Intencjonalnie podobny charakter miał następny ustęp brzmiący: „Wszelkie obrady są niedopuszczalne, a uchwały, nieprzewidziane ustawą niniejszą – z mocy samego prawa nieważne”.

Ordynacja do sejmu przewidywała, że ma się on składać z 208 posłów, wybieranych na 5 lat w 104 dwumandatowych okręgach wyborczych. Podnosiła cenzus wieku. Czynne prawo wyborcze przysługiwało po ukończeniu 24 roku życia, a bierne  – po  30 roku. Z tego powodu prawa wyborcze utraciło co najmniej 10% uprawnionych.  Prawa  wyborcze nie przysługiwały osobom pozbawionym możności odbywania służby wojskowej oraz wydaleni ze służby państwowej i samorządu. Było to wyraźne uderzenie w opozycję.

Ordynacja wprowadziła  nowy system zgłaszania i głosowania na listy wyborcze. Zamiast dotychczasowego głosowania na listy zgłaszane przez ugrupowania polityczne wprowadzono system jednej listy. Nazwiska kandydatów uzgadniano na zgromadzeniu okręgowym, któremu przewodniczył komisarz  powoływany przez ministra spraw wewnętrznych. Uczestnik zgromadzenia okręgowego mógł zgłaszać kandydatów na posłów. W każdym okręgu na lisice kandydatów znaleźć się miały  co najmniej cztery nazwiska. W przypadku gdy zgłaszano ich więcej przewodniczący zarządzał głosowanie, które decydowało o kolejności umieszczenia nazwisk. Na tak opracowaną  i wstępnie zatwierdzoną listę głosowali w czasie wyborów wyborcy. Wyborcy przysługiwało prawo głosowania  na dwóch kandydatów spośród umieszczonych na liście. Oddanie karty czystej – bez zaznaczenia kreskami nazwisk – uważano za głosowanie na dwóch pierwszych kandydatów.

W myśl tej ordynacji wybory do  sejmu były równe, bezpośrednie i miały być tajne. W związku z systemem jednej listy nie były proporcjonalne, nie były powszechne.
Powyższe rozwiązanie, biorąc  pod uwagę silne naciski wywierane przez administracje państwową na samorządy oraz słabość organizacji zawodowych, trudno uznać, zew takim kolegium znajdą się przedstawiciele całego społeczeństwa. Jak to słusznie skonstatował Andrzej Friszke, w tym systemie piłsudczykowskim „administracja wybierała sama siebie’.

Jeszcze bardziej antydemokratyczny charakter miała ordynacja wyborcza do senatu. Całkowicie wyeliminowała powszechność wyborów. Czynne prawo wyborcze przyznawała bowiem  zaledwie nieco więcej niż 2% obywateli uprawnionych uprzednio do udziału w wyborach senackich. 64 senatorów wyłanianych w drodze głosowania, wybierano w głosowaniu pośrednim, poprzez delegatów  w wojewódzkich kolegiach wyborczych.

Wyborcy   do senatu dzielili się na dwie kategorie osób: z tytułu zasługi ci, którzy zostali odznaczeni orderami cywilnymi lub wojskowymi;  z tytułu zaufania ci, którzy piastowali funkcje z wyboru w organach samorządu terytorialnego, gospodarczego bądź organizacjach społecznych, oraz osoby mające odpowiedzenie wykształcenie: absolwenci szkół wyższych, średnich szkół zawodowych , liceów pedagogicznych, szkół podchorążych, osoby posiadające stopień podoficerski itp. Wszyscy wymienieni musieli mieć ukończone 30 lat. Wyborcy na zgromadzeniach obwodowych  w powiatach wybierali spośród siebie delegatów do wojewódzkich kolegiów wyborczych , gdzie na podstawie głosowania wybierano od 2  dom 6  senatorów na województwo. Ponadto 32 senatorów powoływał w trybie prerogatyw prezydent Rzeczypospolitej.  Senator musiał mieć ukończone 40 lat.

Negatywne konsekwencje tego zjawiska dostrzegali niektórzy wpływowi piłsudczycy. Kazimierz Świtalski był przeciwnikiem tej ordynacji wyborczej. ”Byłem zdecydowanym przeciwnikiem ograniczenia swobody zgłaszania kandydatów na posłów przez wymóg zebrania aż 500 podpisów wysuwających jakąś kandydaturę i to poświadczonych przez rejentów, co musiało odstraszać ludzi żywiących obawy, że za złożenie swych podpisów spadną na nich szykany. Byłem również bardzo ostro opozycyjnie nastawiony przeciw postanowieniom ustawy o ordynacji wyborczej do Senatu, która ograniczała swobodę  wyłaniania kandydatów do tego ciała ustawodawczego, skoro desygnowanie na kandydatów do senackiego mandatu oddane zostało jakimś zgromadzeniom ludzi rzekomo zasłuż onych w pracy państwowej. W praktyce do tego grona weszli ludzie udekorowani orderami czy medalami, których rozdawnictwo od czasu wznowienia życia państwowego musiało być w zupełnie słusznej opinii uznawane za przypadkowe i wykonywane od usum chwilowych, ciągle zmieniających się Polsce  do 1926 roku koniunktur politycznych. Obalona przez Komendanta koncepcja elity nie weszła wprawdzie do konstytucji, ale zwolennicy systemu elitarnego, który nie da się nigdy praktycznie i ustawowo określić – przemycili swe myśli o elicie, do której byli trochę maniacko przywiązani, do tych wyżej wspomnianych postanowień o senackiej ordynacji wyborczej.”

Niezwykle wymowna jest następująca konstatacja K. Świtalskiego w rozmowie z Carem: „że myśmy jako obóz przesadzili zarówno w sposobie tworzenia jakiejś mafii, mającej utrzymać re’gime, jak i w sposobie przeprowadzenia konstytucji przez Sejm,  natomiast Komendant zatrzymał nas w naszym zapale i na bardziej spokojne i na bardziej legalne formy nawrócił.”

Piłsudski -, w sejmie istnieje tendencja „oddać to wszystko Prezydentowi do podpisania, by się pozbyć tego. Będą te składkowe rzeczy niezbyt i dla nich przyjemne.

Tak, może ;prędzej dojdę do tego, by dać panu Prezydentowi prawo dekretowania.”
Niespodziewana dla sanacyjnej elity śmierć Piłsudskiego spowodowała zasadnicze zmiany  w obozie piłsudczykowskim. Śmigły objął  przewidzianą dlań funkcję Generalnego Inspektora sił Zbrojnych, Słąwek pozostał na urzędzie premiera i zajął się przygotowywaniem wyborów. Wzrosła radykalnie pozycja prezydenta Mościckiego, głownie kosztem osłabionego autorytetu Sławka. Dał temu wyraz w wywiadzie udzielonym  7 sierpnia 1935 r. „Ilustrowanemu Kurierowi codziennemu”, w którym stwierdził: „ Dziś, gdy nie stał marszałka Piłsudskiego, oczy całej Polski wpatrzone są w Zamek”.

Konsekwencje wyborów według nowej ordynacji   

Ordynacje wyborcze stanowić miały ustawową  gwarancję tego, że wybrani zostaną ludzie, jeśli nie całkowicie oddani sanacji, to przynajmniej nie związani z opozycją. Opozycja jeszcze w czasie debaty nad tymi antydemokratycznymi ordynacjami oświadczyła, że zbojkotuje wybory przeprowadzone na ich podstawie. Stronnictwo Ludowe i PPS bojkot wyborów uzasadniały ich antydemokratycznym charakterem, Stronnictwo Narodowe   uzasadniało wrogością do sanacji, a nie wprowadzonych przez nią instytucji; komuniści faszyzacją kraju przez sanację. Stanowisko ugrupowań politycznych mniejszości narodowych było bardziej zróżnicowane.  Ogólnożydowski Związek Robotniczy, Bund  i Poalej Syjon-Lewica, grupujące proletariat żydowski  opowiedziały się za bojkotem wyborów.

Sukcesem sanacji było pozyskanie do udziału w wyborach ukraińskiej partii UNDO, która w sejmie „brzeskim” byłą początkowo w ostrej opozycji, Ukraińskiej Partii Narodowo-Katolickiej oraz Wołyńskiego Ukraińskiego Zjednoczenia.

Działacze byłego „Wyzwolenia” i Stronnictwa chłopskiego ogłosili 30 lipca 1935 r. oświadczenie, że występują ze Stronnictwa Ludowego, ponieważ chłopi winni wziąć udział w wyborach. Przeciw bojkotowi wyborów, przyjętemu przez Kongres SL 14 lipca, wystąpili: prezes Kongresu Maksymilian Malinowski, prezes Klubu poselskiego Michał Róg, prezes klubu senackiego Jan Woźnicki, dwóch wiceprezesów  Komitetu Wykonawczego i sekretarz generalny stronnictwa. Sanacja zacierał ręce z radości. Wydawało się bowiem, że stronnictwo uległo całkowitemu rozkładowi. Stronnictwo uratowali nowi działacze powołani do kierownictwa, głownie z ZMW RP Wici.

Przygotowania do wyborów i ich przebieg wykazały słabość BBWR i sprzeczności w nim tkwiące. Własną „politykę mandatową”   prowadziły lokalne ogniwa administracji cywilnej i wojskowej. Zainteresowane mandatami były również  organizacje społeczne obozu sanacyjnego, zwłaszcza Związek Legionistów.  Znaczą rolę odgrywały również rozmaite interesy partykularne i zawodowe.

„W przebiegu zgromadzeń okręgowych- zdaniem wybitnego historyka Andrzeja Ajnenkiela_ – uwidacznia się pewna prawidłowość. Gdy we wschodnich obszarach państwa na zgromadzeniach narzucano,. w drodze nacisku lub za pomocą fałszerstw tych kandydatów, których życzył  sobie mieć Sławek bądź jego współpracownicy, inaczej te sprawy układały się w centralnych, a zwłaszcza zachodnich rejonach państwa. Sanacja nie czuła się tam jeszcze dostatecznie silna, aby w sposób brutalny narzucać swoich ludzi.”

Wybory do sejmu odbyły się 8 września 1935 r. Uprawnionych do głosowania było 16 282 347 osób. W głosowaniu udział wzięło, 7 575 681 obywateli, tj. 46,51%. Wybory te były w mniemaniu zarówno BBWR, jak i opozycji swoistym plebiscytem ”za” lub „przeciw” rządzącemu  obozowi. Wypadł on niekorzystnie dla sanacji. Jego wymowa wrasta, jeżeli weźmiemy pod uwagę, że publikowane dane miały charakter oficjalny. Z wielu obszarów państwa sygnalizowano, że w komisjach nastąpiło w trakcie liczenia głosów ich sztuczne zwiększenie. Brakuje jednak ścisłych danych, które mogłyby precyzyjnie określić rozmiar tego zjawiska.

Oficjalna propaganda starła się zneutralizować znaczenie tej porażki. Podkreślała, że frekwencja wyborcza w stosunku do poprzednich wyborów zmniejszyła się jedynie o  28,3%. Negatywny wpływ   jej zdaniem na frekwencję wyborczą miała nie przebierająca w środkach agitacja antywyborcza opozycji i niesprzyjająca pogoda w niektórych rejonach kraju.

450 tys. głosów było nieważnych, co również w znacznej części należy uznać za manifestację antysanacyjną. 1 871 tys. wyborców głosowało tylko na jednego kandydata, co również trzeba uznać za swoisty wyraz braku do pozostałych. Największa liczba głosów nieważnych została oddana w województwie poznańskim  – 25%, następnie w  śląskim – 21%. Na Śląsku była najwyższa frekwencja  75,7%, najniższa zaś w Warszawie 29,4%. Do województw o najmniejszedj frekwencji należały oprócz poznańskiego, województwa centralne. Wpływy w stolicy obozu rządowego, w porównaniu z poprzednimi wyborami, znacznie zmalały. Według danych władz centralnych BBWR   tylko w połowie okręgów wyborczych uzyskali mandaty ci kandydaci, którzy na podstawie wstępnych decyzji  znaleźć się mieli na miejscach mandatowych. Do sejmu  weszło 130 posłów nie branych pod uwagę, wstępnie posłów nie zostało wybranych. Tak więc i z tego punktu widzenia wybory nie w pełni spełniły oczekiwania  przywódców sanacji.  Mandaty uzyskali czołowi politycy obozu rządzącego, nie otrzymali ich natomiast rozłamowcy ze strony Stronnictwa Ludowego.
Wybory do senatu – jako pośrednie odbywały się w dwóch etapach. 25 sierpnia wybrano  delegatów do wojewódzkich kolegiów wyborczych. w Fazie tej uczestniczyło 167 tys. osób  na 267 tys. uprawnionych (62,4%). Wskaźnik była znacznie wyższy niż w wyborach sejmowych, ponieważ  dla opozycji miały mniejsze znaczenie, a dla tzw.  elity – uprawnionych do wybierania delegatów, , hasła bojkotu przemawiały w mniejszym stopniu. Absencja, wobec niewielkich obwodów (90 – 120 uprawnionych) była bardziej widoczna, com ociągało za sobą pewne ryzyko.

W senacie znalazła się czołówka polityczna sanacji, a także  następujący rozłamowcy ze Stronnictwa Ludowego” Michał Róg, Wśród 32 nominatów prezydenta znaleźli się m. in. Kazimierz Świtalski, Adolf Bniński, , regent Zdzisław Lubomirski, Maksymilian Malinowski.

Wśród  posłów dominowali działacze typu lokalnego. Zaś wśród senatorów większość stanowiły osoby zaangażowane  w działalności politycznej w okresie poprzednim. 40% jego składu stanowili prominentni  politycy, a także dawni parlamentarzyście. Wielun z nich zajmowało wysokie stanowiska w administracji ( ministrowie, wojewodowie, starostowie). Około 20%  składu senatu to wyżsi oficerowie, pułkownicy, generałowie ( głównie rezerwy.

Te wybory parlamentarne przyspieszyły dekompozycję sanacji. Powyższy wywiad Mościckiego  Pow niepokój w najbliższym otoczeniu Sławka. Odrzucił proponowaną  mu interwencje uczestników „Zgromadzenia Lokatorów” oraz niektórych notabli sanacyjnych u Mościckiego.  Jednocześnie pułkownicy nie pochwalali taktyki Sławka, a zwłaszcza zapowiadanego rozwiązania BBWR. Kryzys pogłębiło złożenie 12 października podanie się premiera Sławka z całym gabinetem do dymisji. Prezydent oficjalnie misję sformowania nowego gabinetu Kościałkowskiemu. Przeciwni temu byli Beck i Rydz, któryż na to stanowisko lansował płk. Koca.

30 października Sławek rozwiązał BBWR. Na jego miejsce planował utworzyć Powszechną Organizację Społeczna, która miała stanowić kręgosłup życia publicznego. Miała ona obejmować samorząd terytorialny i gospodarczy, izby przemysłowe, organizacje pozarządowe. Idea ta nie znalazła zrozumienia wśród liderów sanacji.  W powstałą po BBWR „próżnię” miał wejść Obóz Zjednoczenia Narodowego, utworzony przez płk. Adama Koca   z inspiracji Rydza-Śmigłego.

Po rozwiązaniu BBWR nastąpiła dekompozycja izb parlamentarnych. Nastąpiła atomizacja posłów byłego klubu BBWR, np. sławkowcy, Klub Dyskusyjny Posłów i Senatorów, Uczestników Walk o Niepodległość ( około 100 osób), Związek Parlamentarnych grup Działaczy Społecznych (skupiał działaczy „ Naprawy”.

Wincenty Witos wynik tych wyborów ocenił jako ewidentną klęskę sanacji. W ulotce napisanej bezpośrednio po nich, następujące je ocenił:

„Dzień 8 września 1935 roku miał być dniem triumfuj i ostatecznego zwycięstwa obozu rządzącego nad ujarzmionym narodem. Dzień ten jednak stał się dniem sądu narodu nad uzurpatorami, dniem strasznej klęski samozwańczego reżimu. Naród dobitnie stwierdził, jest kłamstwem  powoływanie się obozu sanacyjnego na wolę ludu”. (…)

Dnia 8 września naród polski głosem olbrzyma zawołał do uzurpatorów: Odejdźcie precz! Nie mógł inaczej powiedzie c, patrząc na ich 9-letnią zbrodniczą gospodarkę.”

W dokumencie tym, który nie sygnował swoim nazwiskiem, lecz „Młodzi”, apelował:
„Nie uznajemy parlamentu pochodzącego z wyborów w dniach 8 i 15 września 1935 r.! Żądamy rozwiązania go. Żądamy zwołania konstytuanty złożonej z prawdziwych przedstawicieli ludu! Żądamy uchwalenia przez nią konstytucji odpowiadającej istotnej woli i potrzebom społeczeństwa. Żądamy powołania rządu opartego o zaufanie narodu, rządu, który uprzątnie gruzy i śmieci sanacyjne, wprowadzi praworządność, przywróci wolność i sprawiedliwość, przeprowadzi niezbędne reformy, podejmie celową i skuteczną walkę z kryzysem i nędzą. Natchnie nard  wiarą w nową lepszą przyszłość,  odzyska dla państwa naród, a państwo dla narodu.”

W okresie sanacji, szczególnie w czasie dominacji Ozonu traktowano instrumentalnie obywateli. Jan Hoppe, poseł sanacyjny, lider grupy posłów „Jutra Pracy”, współpracujący krótko w biurem Ozonu tak w swoich wspomnieniach scharakteryzował te rządy:

„Narzucono wówczas modę wzgardy dla odruchów i głosów serca    , wytwarzano atmosferę jakiegoś demonizmu patriotycznego. Popularna stała się nietzscheańska wola mocy.”   Jego zdaniem „Ozon płynął pod prąd pragnień i potrzeb narodu.”

Arystotelesa: „{Mąż stanu powinien być znawcą tego co jest, a twórca tego co powinno”.