Największe targi rolnicze w Polsce z kolejnym rekordem – galeria zdjęć
20 marca 2017
Agrotech 2017 – Video
20 marca 2017

Kazimierz Kotowski: próby zmiany w ordynacji wyborczej nie wynikają z troski o społeczność lokalną

    – Dlaczego rządzący uważają i przyjmują, że mają na tyle więcej wiedzy, pomysłów, racji, że mogą samorząd kształtować bez pytania o zdanie tych, którzy funkcjonują w nim? Bez zdania tych, którzy wybrani zostali do samorządu przez mieszkańców, przez naród, przez suwerena – mówi Kazimierz Kotowski, poseł na Sejm, doświadczony samorządowiec.

   – 11 marca, obchodziliśmy Dzień Sołtysa. Jaką rolę pełnią sołtysi w naszej demokracji lokalnej, w polskim samorządzie?

– Ci ludzie tworzą najmniejsze ogniwa samorządowe na terenie małych miejscowości, wsi. Spełniali swoją rolę już bardzo dawno temu. Ta funkcja tkwi głęboko w naszej kulturze, historii. Zbliżamy się do 100-lecia odzyskania niepodległości. Sołectwo było podstawową społecznością, siedzibą naszej polskości przez lata, kiedy nasz kraj nie istniał na mapie. To właśnie w tym obszarze przetrwały najtrwalsze, najbardziej czyste, najbardziej płomienne uczucia do państwa polskiego, szacunku do sąsiada, drugiego człowieka.

– Jak zmieniała się rola sołtysów w historii naszej państwowości?

– Rola tych ludzi, wybieranych i obdarzanych zaufaniem, zmieniała się tak, jak toczyła się historia, jakie były uwarunkowania, warunki życia przez okres I wojny światowej, okres międzywojenny, okres ostatniej wojny i czas po 1945 r. Nie możemy pominąć roli sołtysów, sołectw, Rad Sołeckich w kształtowaniu tej świadomości, która doprowadziła do wydarzeń w 1989 r. W sołectwach tkwią źródła funkcjonowania naszej samorządności. To w nich powstawały wszystkie te przesłanki, które zaowocowały potem polską formą samorządu. To była samorządność, czyli wspólne decydowanie, planowanie, wspólna troska o mienie, grunty sołeckie, wspólne zbiorniki wodne. Wspólną pracą tworzono całą infrastrukturę, która dawała ład, bezpieczeństwo, porządek, pozwalała na funkcjonowanie straży pożarnej. Funkcja sołtysa była podstawą, fundamentem przejścia do samorządu, wspólnego myślenia najpierw w obrębie gminy, później po 1999 r. – powiatu, województwa. Sołtys spełnił duże znaczenie w całej transformacji, która utrzymała ciągłość dobrych praktyk przekazywanych z pokolenia na pokolenie.

– Trwają dyskusje o kształcie naszego samorządu. Większość parlamentarna zgłasza propozycje dotyczące skrócenia samorządu, ograniczenia kandydowania wójtów, burmistrzów, prezydentów do dwóch kadencji, przyłączenia do Warszawy okolicznych gmin.  

– Otrzymujemy ostatnio wiele informacji o zmianach w samorządzie, to tak zwane baloniki próbne do dyskusji, do omawiania. Pytanie: czy rządzącym zależy na tym, by samorząd był partnerem w rozwiązywaniu problemów,  czy pozostał petentem, który będzie przychodził i prosił o rozważenie możliwości wsparcia, czy uznania pewnych racji. Dlaczego nie pozwolimy, by kształtowanie przyszłości, kreowanie rozwoju małych regionów było możliwe dzięki sugestiom, doświadczeniom tych, którzy w tym samorządzie funkcjonują, są oceniani i uznawani co cztery lata? Dlaczego rządzący uważają i przyjmują, że mają na tyle więcej wiedzy, pomysłów, racji, że mogą samorząd kształtować bez pytania o zdanie tych, którzy funkcjonują w nim? Bez zdania tych, którzy wybrani zostali do samorządu przez mieszkańców, przez naród, przez suwerena. To słowo bardzo lubiane przez rządzących, a przecież ten sam suweren wybrał radnego do samorządu gminnego, powiatowego, wojewódzkiego i ten sam suweren wybrał posła i senatora. Z reprezentantami tych społeczności powinniśmy rozmawiać i szanować ich niezależnie od ugrupowania politycznego, z którym są związani. Przecież nie możemy mówić, że, oby tak się nie działo, że będziemy dzielić ludzi w samorządzie na związanych z partiami rządzącymi, lub partiami opozycyjnymi. Oceniajmy ich i dzielmy na przydanych i nieprzydatnych, na tych, którzy mają osiągnięcia w pracy, w tym, co robią, lub nie maja, na tych, którzy są akceptowani w kolejnych wyborach i nie są akceptowani. Dlatego próby rozwiązań, które są proponowane do zmian w ordynacji wyborczej, wynikają z czegoś innego niż dobro społeczności lokalnej, dobro państwa.

– A co z ograniczeniem kandydowania do dwóch kadencji?

– To ograniczenie możliwości korzystania z prawa wyborczego. Czy jest to naprawdę zgodne z naszą Konstytucją, czy może to działać wstecz? Nie znamy jeszcze projektu, bo go nie ma. Pojawi się wtedy, gdy przygotowywanym założeniom będzie nadany numer druku sejmowego. W tej chwili mówimy o założeniach, które mogą się znaleźć w tych zapisach. Mamy się jednak czego obawiać, bo wiemy, jak możliwe jest wprowadzenie projektu ustawy, jakie tempo obowiązuje przy przyjmowaniu niektórych projektów, aktów prawnych przez Sejm obecnej kadencji. Jeśli przyjmujemy ograniczenie kadencyjności w podstawowym szczeblu administracji, czyli w gminie, mieście, to nie powinniśmy różnicować. Te same zasady powinny występować w powiecie, województwie, ale też w parlamencie. Wtedy damy wyraz temu, że jako wybrani przez naród do sprawowania zaszczytnej funkcji parlamentarzysty, szanujemy tych, którzy nas wybrali.

 

Kazimierz Kotowski, doświadczony samorządowiec, przewodniczący Rady Miejskiej w Opatowie w pierwszej kadencji, kierownik Urzędu Rejonowego w Opatowie, przez trzy kadencje starosta opatowski, prezes zarządu Związku Powiatów Polskich,  członek Zarządu Województwa Świętokrzyskiego 2010-2015.

Rozmawiał
A.N.