Katastrofalna sytuacja na rynku owoców, pomoc rolnikom w razie suszy oraz pomysłu 170 zbiorników do nawadniania upraw dotyczyła konferencja prasowa zorganizowana przez Polskie Stronnictwo Ludowe.
– Wyłania się dramatyczny obraz bezczynności rządu w tej dramatycznej sytuacji, którzy odczuwają skutki suszy oraz bardzo niskich cen skupu owoców. Dziś zadajemy sobie pytanie, czy jesteśmy w stanie zrealizować kompleksowy program, mający na celu rozwiązanie problemu suszy. Mamy gotowy plan na zapobieganie suszy. To program małej retencji. Chcemy zbudować 174 zbiorniki o łącznej powierzchni 2900 hektarów, dysponowałyby 74 milionami metrów sześciennych wody. Z nich korzystaliby rolnicy w czasie suszy. Gotowość do współpracy zgłosiło 70 gmin, Urząd Marszałkowski partycypowałby w kosztach, pieniądze pochodziłyby z Regionalnego Programu Operacyjnego. My jesteśmy gotowi, jednak konieczna jest pomoc z budżetu państwa. Klimat się zmienia, musimy być przygotowani na suszę w przyszłym roku. Więc apelujemy o szybkie działanie, nie można być bezczynnym w tak trudnym czasie – mówił Piotr Żołądek, wiceprezes Polskiego Stronnictwa Ludowego w Świętokrzyskim.
– Minister rolnictwa apelował o składanie wniosków, a tymczasem procedurami uniemożliwił nam to. Jestem tu dzisiaj, by powiedzieć, jak na prawdę wygląda sytuacja z pomocą po suszy. Z jednej strony minister rolnictwa zachęcał do składania wniosków o szacowanie strat po suszy, nakłaniał samorządy, by szacowali szkody, a tymczasem procedury, jakimi nakazywał się kierować w gminach, uniemożliwiają złożenie wniosku plantatorom warzyw, buraków cukrowych, rzepaku, owoców i także właścicielom upraw zbożowych, jeśli ziemie, na jakich rosły, nie były objęte suszą przez monitoring Instytutu Uprawy Nawożenia i Gleboznawstwa w Puławach. A więc dla tych plantatorów pomocy nie ma – dodał podczas konferencji prasowej w Kielcach Mirosław Fucia, rolnik i prezes Spółdzielni Producentów Warzyw i Owoców Sielec z powiatu kazimierskiego.
O tegorocznym problemie sadowników mówił Ryszard Ciźla, prezes Świętokrzyskiej Izby Rolniczej.
– W tym roku mamy 150% normalnego plonu. Rolnicy nie mają gdzie sprzedać jabłek, a jeśli już to ceny są bardzo niskie, sięgają nawet 10 groszy. Propozycja ministra rolnictwa, by 500 000 ton przerobić na koncentrat z dopłatą nie załatwia sprawy. Jeśli rolnik dostanie za to kilogram jabłek 10 groszy, to nawet z dopłatą kolejnych 10 groszy, nie otrzyma zwrotu kosztów produkcji. Apelujemy o pomoc i o rozsądne rozwiązania. My proponujemy zredukowanie ilości nasadzeń, które rolnicy poczynili pod rynek wschodni, i dopłaty do zmiany produkcji na rośliny energetyczne – powiedział Ryszard Ciźla.