Tragiczne w skutkach konsekwencje może mieć brak dbałości o wały powodziowe na świętokrzyskich rzekach. Nowa instytucja, powołana przez rząd PiS czyli Wody Polskie, nie zrobiła jeszcze nic by w należytym stanie utrzymywać poziom zabezpieczeń przeciwpowodziowych w Świętokrzyskim. Zwracał dziś na to uwagę Piotr Żołądek, członek Zarządu Województwa.
– Nasze apele, które były niejednokrotnie kierowane w stronę rządzących, by nie wprowadzać tak ważnej ustawy w pośpiechu, zostały zignorowane. Teraz mamy Wody Polskie, które nie mają ludzi, pieniędzy i żadnej zdolności by realizować swoje statutowe zadania. Nie ma tu gospodarza, o te wały, obiekty trzeba dbać, monitorować i istnieje bardzo duże zagrożenie, że ten wał może nie spełnić swoich zadań. Skrajną nieodpowiedzialnością jest lekceważenie tego problemu. Apeluję do premiera Morawieckiego by w sposób pilny zajął się tym problemem. Będziemy robić wszystko jako samorząd województwa by ta sytuacja się poprawiła – mówił Piotr Żołądek, stojąc na niewykoszonym wale wiślanym w Koprzywnicy. Dotychczas wały były tam koszone dwa razy w roku, w 2018 nie był ani razu.
– Wcześniej, gdy był za to odpowiedzialny Świętokrzyski Zarząd Melioracji i Urządzeń Wodnych w Kielcach o te śluzy i wały dbano. Teraz, gdy PiS ustawą zlikwidował tę instytucję i powołał Wody Polskie, nie dzieje się nic. Większość gmin naszego powiatu to gminy nadwiślańskie i bardzo obawiamy się konsekwencji tych zaniedbań. Nie wiemy nawet, czy są w tej instytucji pracownicy wyszkoleni do wykonywania tych zadań. Mam nadzieję, że dzisiejsze spotkanie uświadomi coś niektórym – mówił podczas spotkania Marcin Piwnik, członek Zarządu Powiatu Sandomierskiego.